Ból głowy był nie do zniesienia,
jednak sam sobie na niego zapracowałem, staczając się w nocy na samo pijackie
dno. Otworzyłem ostrożnie oczy i przekręciłem się na drugi bok, bo przez małą
szczelinę w moich zasłonach dostawała się smuga światła, co okazało się
bardzo złe dla moich oczu. Jęknąłem i rozejrzałem się za moi zegarkiem.
Dochodziła trzynasta, a ja naprawdę byłem wdzięczny pani Potter za to, że
pozwalała mi odespać kaca.
James siedział u siebie w
pokoju i polerował swoją miotłę, na punkcie, której miał już lekką obsesję. Następnego dnia mieliśmy wrócić do szkoły i Rogacz mógł się
wyszaleć, bo widać, że nosiło go już od trzech tygodni. Z trudem podniosłem się z łóżka, rozglądając się za jakąś
wodą, bo byłem pewny, że gdzieś tutaj miałem chociaż jedna
butelkę. Znalazłem ją, opróżniłem ją duszkiem i zbolałym krokiem wszedłem
do łazienki.
Zimny prysznic to zawsze dobre
lekarstwo na kaca, to sprawdzone. Ubrałem czystą koszulkę i z niechęcią
spojrzałem na niespakowany kufer.Boże, będę to musiał zrobić jeszcze
dzisiaj. Westchnąłem ciężko i wyszedłem z małej sypialni, czując jakie moje ciało jest ciężkie i zmęczone.
– Ach, wstałeś w końcu! – Niska
kobieta powitała mnie z uśmiechem.
Usiadłem przy stole i zakryłem
twarz dłońmi.
– Muszę mieć dla ciebie dużo
cierpliwości, chłopcze. – Powiedziała, a w tej samej chwili wylądował przede
mną talerz z jajecznicą i szklanka soku dyniowego - napój bogów w leczeniu
kaca.
– Łapa! Już myślałem, że dzisiaj
nie wstaniesz. – James wszedł do kuchni z miotłą
przerzuconą przez ramię.
Jego czarne włosy sterczały we
wszystkie strony, na czole miał małe kropelki potu. Uśmiechnąłem się tylko
krzywo i pochłonąłem przygotowane dla mnie jedzenie.
– Syriusz… – James usiadł obok
mnie i przyglądał mi się z przerażeniem.
– No co? – zapytałem,
spoglądając na niego.
– Czy ty… Co ty, do cholery,
masz na ramieniu? – zapytał, podnosząc rękaw mojej koszulki.
Spojrzałem w dół i szczęka
odpadła mi do ziemi. Na moim pięknym, nieskazitelnie idealnym ciele widniał
zwykły, mugolski tatuaż, przedstawiający wielkiego smoka, ziejącego ogniem.
– O kurwa – mruknąłem, kiedy
James zanosił się histerycznym śmiechem, co doprowadziło do tego, że przy
pomocy lekkiego kopnięcia w jego krzesło wylądował na podłodze, tarzając się ze
śmiechu.
– Nie wierzę, że zrobiłeś sobie
coś takiego – jęknął, trzymając się za brzuch jedną ręką, a drugą ocierając
sobie łzy z oczu.
– Ja też nie – odpowiedziałem i
opuściłem rękaw koszulki. – Ale wyobraź sobie minę nauczycieli – dodałem,
szczerząc zęby w uśmiechu.
Oj tak, czuję to
w kościach, to będzie epicki rok!
Na dworcu panowało zamieszanie,
rodzice płakali nad swoimi pociechami, mugole z niedowierzaniem obserwowali
sowy, hałasujące w klatkach i dostojnych czarodziejów w długich, szykownych
szatach. Siedziałem na swoim kufrze, czekając na Remusa, który właśnie pouczał
jakieś małego chłopca, że nie może przemycić do Hogwartu swojego młodszego
brata, którego schował w kufrze. Jakaś dziewczyna o bystrym
spojrzeniu zielonych oczy obserwowała mnie już od jakiegoś czasu, więc
oderwałem na chwilę wzrok od Lunatyka i uśmiechnąłem się lekko do niej,
puszczając -przy tym oczko. Zarumieniła się i szybko odwróciła wzrok,
szepcząc coś do swojej koleżanki. Uśmiech samouwielbienia wpłyną mi na twarz.
Wyjąłem z kieszeni marynarki
lizaka, które zostawiłem sobie na czarną godzinę i wsadziłem go sobie do buzi,
szczerząc się sam do siebie i czekając, że Remus skończy swój wykład.
James siedział na ławce razem z
Lily i w ogóle przestał zwracać na nas uwagę, co szczerze mówiąc doprowadzało
mnie już powoli do szału. Ona musiała rzucić na niego jakiś czar, bo nie
wierzę, że on tak skretyniał sam z siebie! Wszyscy powoli zaczęli wsiadać do
pociągu, więc zeskoczyłem z kufra i szarpnąłem go za sobą, idąc powoli w
stronę jednego z wagonów.
– Zajmę nam jakiś przedział –
mruknąłem do Remusa, mijając go i szarmancko pomogłem dwóm dziewczynom z czwartej klasy wnieść ich kufry po schodach.
Odpowiedziały mi chichotem i
speszonymi spojrzeniami, po czym uciekły w głąb pociągu, zerkając , co chwila
przez ramię.
– Zastanawiam się, czy one
kiedyś przestaną się ślinić na twój widok. – Znajomy głos oderwał mnie od
gapienia się na nie.
Odwróciłem się i wyszczerzyłem zęby w uśmiechu. Stała przede mną niska dziewczyna o długich, wściekle
różowych włosach, wredny uśmiech wykrzywił jej usta, stalowo-niebieskie oczy
świdrowały mnie na wylot. Poppy we własnej osobie.
– Cześć, mała – zmiażdżyłem ją w
mocnym uścisku, targając włosy.
– Spadaj – mruknęła, krzyżując
ręce pod biustem. – Siadacie z nami? Zajęłyśmy już przedział z Dorcas –
powiedziała, kiwając głową w przeciwną stronę, niż tą, w którą miałem zamiar
iść.
– Tylko nie licz, że James do
nas dołączy – powiedziałem, idąc za nią wymijając -jednocześnie- innych
uczniów. – Nie sądzę, żeby Lily chciała z wami siedzieć. – Dodałem i
szturchnąłem ją palcem w żebra.
– Ojej, myślisz, że ciągle się
gniewa o te obcięte włosy? – Zapytała z udawaną troską, przez co oboje
parsknęliśmy śmiechem. – Daj spokój, jakby mnie to obchodziło. Poza tym, Evans i tak będzie biegała po pociągu
pilnując porządku. – powiedziała, zatrzymując się przed jednym z przedziałów.
Dorcas siedziała rozwalona na
dwóch siedzeniach i przeglądała jakieś kolorowe, mugolskie pisemko. Miała na
sobie szory i podarte rajstopy, wysokie buty do połowy łydki, a na jej
twarzy widniała mina łobuziary. A była z niej kiedyś taka słodka
dziewczyna!
– Cześć! – Wszedłem do
przedziału i uśmiechnąłem się do niej szeroko.
Podniosła wzrok znad gazety i
obdarzyła krótkim uśmiechem, który przez chwilę przypomniał mi tą małą,
przerażoną dziewczynkę, którą poznałem 6 lat temu.
– Gdzie masz swoją drugą
połówkę? – zapytała, kiedy usiadłem naprzeciwko niej.
– James? Pewnie migdali się
gdzieś z Lily – powiedziałem, spoglądając za okno.
– Bleh – skomentowała Dor,
odkładając gazetę. – Czy on jest chory umysłowo? – Zapytała, patrząc to na
mnie, to na Poppy.
– Mnie się nie pytaj, od lat mu
powtarzam, że mógłby mieć każdą, gdyby sobie odpuścił tę rudą małpę. –
Rzuciłem, podnosząc ręce do góry.
– Och, no wiesz, to nie do końca
tak, że nie miał każdej – zaśmiała się Poppy, rzucając mi porozumiewawcze
spojrzenie.
Parsknąłem śmiechem i ponownie
odwróciłem wzrok do okna. Wysoka, ciemnowłosa postać przyglądała mi się z
peronu z lekką pogardą. Podniosłem prawą dłoń i pokazałem mojemu kochanemu
tatusiowi środkowy palec. Szybko odwrócił się do mnie tyłem.
– Pieprzony bubek – mruknąłem
pod nosem i odwróciłem twarz od okna.
– Syriusz! Tutaj jesteś,
wszędzie cię szukamy z Remusem! – Peter opierał się drzwi do przedziału, dyszał
ciężko, a na czole miał kropelki potu.
– Glizdusiu, widzę, że kondycja
ci się nie poprawiła przez te wakacje. – Dor uśmiechnęła się do niego spod
okna, przez co chłopak oblał się szkarłatnym rumieńcem, który wszedł również na jego szyję.
Pomogłem mu włożyć kufer na
półkę i opadł na siedzenie obok mnie, nerwowo bawiąc się rękawami od swetra.
Uśmiechnąłem się pod nosem, bo wiedziałem, że obecność dziewczyn go peszy. Po
chwili do przedziału wszedł James, uśmiechnięty szeroko i obrzucił nas
wszystkich lekko zdziwionym spojrzeniem.
– Cześć! – Zawołał, nadal
szczerząc się jak idiota.
Poppy, Dorcas i ja wymieniliśmy
spojrzenia, starając się nie parsknąć śmiechem.
James usiadł między Peterem, a
drzwiami, nic nie mówiąc, patrzył po nas, jakby czekał, aż go o coś zapytamy.
– Dobra, powiedz wreszcie,
dlaczego szczerzysz się, jakby ktoś na ciebie rzucił zaklęcie rozweselające –
powiedziałem, patrząc na niego z ciekawością.
– Lily i ja chodzimy ze sobą! –
Zawołał, unosząc pięść w geście zwycięstwa.
Peter zaczął klaskać i cieszyć
się jak głupi, a dziewczyny, podobnie jak ja popatrzyliśmy na
siebie z niedowierzaniem i przerażeniem.
– I ty uważasz, że to dobra
wiadomość? – Poppy popatrzyła na niego z politowaniem, a kiedy James
spiorunował ją wzrokiem, odwróciła się od niego i zabrała od Dor gazetę.
To była chyba najgorsza wiadomość tamtego dnia.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za wcale nie taką małą korektę dziękuję Zuzałce,
co ja bez niej zrobię ;;;
Oddaję w wasze ręce i do waszej oceny!